Na przełaj przez zaspy - wspomnienia wigilijne
2005-11-13
Ta wigilia od początku była pechowa. Wypadł mi akurat dyżur w pogotowiu ratunkowym więc o wspólnym zasiadaniu z rodziną do stołu nie było mowy. Wydawać by się mogło, że w ten uroczysty wieczór telefon będzie mniej dzwonił, niż kiedy indziej. Niestety, było akurat na odwrót. Około godziny 19 dyspozytorka odebrała zgłoszenie do ciężko chorej kobiety z okolicy Piszczaca
|