Z życia wzięte. Teresa nie chce być sama
2007-06-01
Do sądu pojechaliśmy jednym samochodem. Na koniec podaliśmy sobie ręce. Wróciliśmy też razem - i tak już zostało. Sąd nie zobowiązał Marka do wyprowadzki, a ja nie miałam dla niego innego mieszkania. Byłam w jeszcze gorszej pułapce. Teraz jawnie wywoził pieniądze i rzeczy do Ewy, i zawsze słyszałam: - To moja część.
|